piątek, 7 czerwca 2019

Digital art i suminagashi

marbling art, ebru, malowanie na wodzie, papier marmurkowy

Nie byłabym sobą, gdybym nie zrobiła czegoś odwrotnie niż większość, niż zwykle, niż powinno się.
Tym razem dotyczy to metody pływającego tuszu. Otóż, istnieje mnóstwo przykładów grafiki cyfrowej ewidentnie inspirowanych malowaniem na wodzie. Pojawia się sporo obrazów cyfrowych, na których znaleźć można wzory zaczerpnięte z Ebru i suminagashi. Pierwsze było oczywiście suminagashi, bo już w 10 wieku, więc problem jaja i kury mamy rozwiązany. Z tymże algorytmy, które umożliwiają tworzenie obrazów cyfrowych, zwykle pozwalają na nakładanie koncentrycznie kół, powtarzalnych elips, rytmicznych linii itp. - z natury rzeczy więc pojawia się podobieństwo grafiki cyfrowej do malowania na wodzie. W związku z tym pomyślałam sobie, czy da się zrobić odwrotnie, po prostu utworzyć w miarę powtarzalne odbitki suminagashi kojarzące się z grafiką cyfrową.
Mam znakomity album dotyczący historii sztuki cyfrowej: The World of Digital Art Wolfa Lieser’a, którą z tego miejsca gorąco polecam. Bawiłam się na wodzie, rozmyślając o pierwszych rysunkach ploterowych z lat 70. dwudziestego wieku, autorstwa Very Molnar. Zabawne, że plotery piórkowe dekadę później posługiwały się czterema pisakami. To właśnie tyle, ile może trzymać człowiek naraz, by nie poplamić przypadkiem powierzchni wody :). Przypomniały mi się lata 90. i komputer Atari ST, który mieliśmy w domu. Co to było za cudo techniki! Grałam na nim w gry RPG i wchodziłam w świat grafiki cyfrowej. Kojarzę, że miałam jakiś program graficzny, w którym - o ile się nie mylę - występowało już coś w rodzaju krzywych Béziera. Był też jakiś programik, w którym nadawałam dowolnej figurze parametry cyfrowe i figura ta przemieszczając się zostawiała po sobie ślad, można było tworzyć tym sposobem przedziwne rysunki. Fascynowało mnie to w tamtych latach.
Wracając do suminagashi, sądzę że eksperyment się udał. Oczywiście w malowaniu na wodzie nie istnieją dwie takie same odbitki, jak w naturze nie występują dwie identyczne rzeczy. Można jednak kontrolować sytuację i uzyskiwać w miarę powtarzalne formy zgodnie z założoną koncepcją. Postawiłam w tym przypadku na dwa kolory i minimalistyczną, koncentryczną formę, którą potem pchnęłam w stronę destrukcji. Odbitki na żywo ze względu na dobrą jakość tuszu i intensywność koloru można pomylić z wydrukami komputerowymi :).


Atari ST, joystick, przyczepiaczki na zasłonie i jedziemy!



Zdjęcia i teksty na tym blogu są mojego autorstwa, chyba że podpisano inaczej. Możecie je kopiować dla celów edukacyjnych, wskazując jasno mnie jako autorkę. Dziękuję!


Follow me on Facebook
Follow me on Instagram


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz